Dalsza część artykułu pod quizem!
Nowy sezon to już nie opowieść o samotnym łowcy, a raczej o świecie w rozsypce. Wojny, zdrady, królowie i czarodziejki ciągną fabułę w stronę politycznej sagi. Dla niektórych to ciekawa zmiana, ale większość recenzentów przyznaje, że serial zgubił swoją tożsamość.
„Newsweek” pisze wprost:
Czwarty sezon miał być nowym początkiem, a wygląda jak epitafium. Może historia Geralta z Rivii po prostu nie przystaje do hollywoodzkiej machiny, która przerabia wszystko na jedną modłę? A może to znak, że „Wiedźmin” powinien wrócić tam, skąd przyszedł - do książek Sapkowskiego i fanów, którzy wiedzą, że potwory nie zawsze mają kły i pazury.
A Ty? Dajesz jeszcze szansę temu serialowi, czy odpuszczasz po trzech sezonach i jednym wiedźmińskim potknięciu za dużo?
Czwarty sezon „Wiedźmina” od Netflixa wreszcie trafił do widzów – ale zamiast braw słychać zgrzytanie zębów. Zmiana aktora, tonacji i kierunku historii wywołała lawinę komentarzy. Czy Liam Hemsworth naprawdę miał szansę przekonać fanów, że potrafi być Geraltem z Rivii?
Najwięcej emocji wzbudziła oczywiście zmiana głównego aktora. Henry Cavill, który przez trzy sezony był sercem serialu, pożegnał się z rolą. Jego miejsce zajął Liam Hemsworth, co od początku budziło nieufność. Recenzje tylko to potwierdzają.
„The Guardian” nie zostawia na nowym Geralcie suchej nitki:
Widzowie na Reddicie piszą podobnie: „Wygląda, jakby nie wiedział, czy gra Wiedźmina, czy Elfa z reklamy perfum.” Z kolei na Twitterze można przeczytać setki wpisów typu „Bez Cavilla to nie to samo. Ten serial umarł wraz z jego odejściem.”
„The Verge” w swojej recenzji zwraca uwagę, że czwarty sezon jest po prostu nudny:
„To rozciągnięta, napompowana historia, która zapomina, że kiedyś była o łowcy potworów.”
Zamiast potworów i moralnych dylematów, dostajemy polityczne intrygi, rozbite wątki i bohaterów, którzy zdają się już nie wiedzieć, po co w ogóle walczą. Nawet Yennefer i Ciri, które wcześniej niosły emocjonalny ciężar fabuły, w nowym sezonie błąkają się jak cienie dawnych postaci.
Wielu fanów zarzuca serialowi, że stracił swój „słowiański pazur”. Walki są bardziej hollywoodzkie, lokacje sterylne, a potwory pojawiają się rzadko i bez klimatu. To już nie ten świat, który pachniał potem, krwią i błotem z bagien Temerii.
„Forbes” zwraca jednak uwagę na jedną rzecz – Hemsworth fizycznie daje radę. Jego Geralt jest bardziej dziki, mniej melancholijny. Ale czy to wystarczy? Trudno znaleźć widza, który nie tęskniłby za Cavillem.