Miał być mroczny powrót Jasona Todda w serii Red Hood. DC Comics promowało projekt jako odważne wejście w dorosłe rejony uniwersum Batmana. Ale zamiast komiksowej rewolucji dostaliśmy… gwałtowne zakończenie w dniu premiery. Powód? Kontrowersyjne wpisy autorki, które wstrząsnęły internetem i postawiły wydawcę pod ścianą.
Jason Todd, znany jako Red Hood, od lat zajmuje miejsce w cieniu Batmana – bohater i antybohater w jednym, postać rozdarta między sprawiedliwością a brutalnością. Seria, napisana przez Gretchen Felker-Martin i zilustrowana przez Jeffa Spokesa, miała dać czytelnikom pełne przemocy i dylematów spojrzenie na tę ikoniczną postać. Na dokładkę - w ramach linii Black Label, czyli z pełnym przyzwoleniem na mroczniejsze, bardziej „dorosłe” historie.
Pierwszy numer trafił do sprzedaży 10 września 2025 roku. I… na tym historia się zakończyła.
Wszystko przez wpisy autorki w mediach społecznościowych. Gretchen Felker-Martin na platformie Bluesky odniosła się do śmierci konserwatywnego aktywisty Charliego Kirka w sposób, który wielu uznało za przekroczenie granic. „Hope the bullet’s OK after touching Charlie Kirk” czy „Thoughts and prayers you Nazi bitch” – to cytaty, które obiegły sieć i dotarły do samych władz DC Comics.
Wydawnictwo w błyskawicznym trybie wydało decyzję: anulowano kolejne numery, a współpraca została zakończona. Egzemplarze #1 pozostały w sprzedaży, ale Red Hood #2 i #3 zniknęły z planów, zanim w ogóle trafiły do druku.
DC Comics wydało krótkie, ale stanowcze oświadczenie, podkreślając, że wolność wypowiedzi autorów jest szanowana, jednak wypowiedzi „promujące wrogość lub przemoc” są nie do pogodzenia z wartościami marki. Innymi słowy: nawet ikoniczny Red Hood nie mógł uchronić serii przed anulowaniem, gdy autorka publicznie poszła za daleko.
Co ciekawe, Gretchen Felker-Martin nie wycofała się z własnych słów. W rozmowach i wpisach twierdziła, że jej komentarze były odpowiedzią na działalność Kirka, którego wielokrotnie krytykowano za ataki na społeczność LGBTQ+.
Reakcje w internecie? Burzliwe. Na Redditcie i Twitterze pojawiły się wpisy żałujące anulowania komiksu, ale i takie, które podkreślały, że autorka sama jest winna konsekwencji. Część fanów pyta: czy naprawdę trzeba było zamykać serię po jednym numerze? Inni twierdzą, że wydawca nie miał wyjścia, bo w przeciwnym razie ryzykowałby wizerunkiem całego uniwersum DC.
Niektórzy zwracają uwagę na aspekt kolekcjonerski. Red Hood #1 nagle stał się towarem deficytowym - komiks, który miał być początkiem historii, jest teraz zakończoną ciekawostką, a ceny na rynku wtórnym już zaczynają rosnąć.
Sprawa Red Hooda pokazuje, jak mocno twórczość komiksowa splotła się dziś z mediami społecznościowymi. Wystarczy kilka zdań, by projekt wart setki tysięcy dolarów runął jak domek z kart.
A Wy jak uważacie? DC Comics poszło za daleko, czy autorka sama przekroczyła nieprzekraczalną granicę? Czy w takich przypadkach powinno się dawać drugą szansę, czy to już kwestia bez odwrotu?