Kultowy serial "Doctor Who", najdłużej emitowany tytuł science fiction na świecie, właśnie przechodzi przez chyba najbardziej chaotyczną regenerację pozaekranową od lat. BBC, ku zaskoczeniu i lekkiej panice fanów na całym świecie, oficjalnie potwierdziło zakończenie partnerstwa z Disney+ w zakresie międzynarodowej dystrybucji. Ta platforma miała zapewnić globalny blask i, co tu kryć, ogromny zastrzyk gotówki. Zamiast tego, Władca Czasu, z nowym Doktorem Ncuti Gatwa na czele, wraca do macierzystej telewizji i... rezygnuje z globalnej dominacji! Co to oznacza dla przyszłości TARDIS?
Gdy BBC i Disney+ ogłaszały w 2022 roku wieloletnią umowę, fani sci-fi na całym świecie wiwatowali. Mówiono o "nowej erze", ogromnych budżetach i globalnej promocji, jakiej serial nigdy nie miał. Spekulacje na Reddicie (i nie tylko) wskazują jednak na twarde zderzenie z rzeczywistością. Mimo początkowego szumu, serial najwyraźniej nie osiągnął oczekiwanych wskaźników oglądalności w USA i na innych kluczowych rynkach, a wysokie koszty produkcji, w dużej mierze pokrywane przez Disneya, przestały się opłacać.
W ostatnich dniach media, w tym Hollywood Reporter, doniosły, że partnerstwo dobiegło końca szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. "Doctor Who" ma powrócić na własną platformę BBC – iPlayer – jako główną i jedyną platformę streamingową na Wyspach. Choć brytyjscy fani odetchnęli z ulgą, to światowa publiczność, przyzwyczajona do łatwego dostępu, jest w stanie szoku.
Decyzja Disney+ to cios w ambicje showrunnera Russella T Daviesa, który liczył na budżety rodem z Hollywood. To on przywrócił serial do życia w 2005 roku i miał plan na epicką, wielosezonową wizję. Teraz pojawia się kluczowe pytanie: skąd BBC weźmie środki, by utrzymać ten wysoki poziom produkcji?
Jak ironicznie zauważył jeden z użytkowników Twittera:
Trudno ocenić, na ile obawy o "woke backlash" (o którym spekuluje się w zagranicznych mediach, m.in. w kontekście obsady) faktycznie wpłynęły na decyzję giganta, ale pewne jest, że serial stracił głównego sponsora.
Dla fandomu to prawdziwy test. Przez ostatnie lata serial, choć globalny, był dostępny na różnych platformach w zależności od kraju. Umowa z Disney+ miała to ujednolicić i uczynić "Doctor Who" prawdziwym międzynarodowym hitem. Teraz, wraz z powrotem do samodzielności BBC, serial prawdopodobnie wróci do bardziej rozdrobnionego modelu dystrybucji na świecie.
Czy to może być paradoksalnie szansa? Część fanów na Reddicie wyraża nadzieję, że mniejsza presja "hollywoodzkich" budżetów i globalnych targetów pozwoli twórcom skupić się bardziej na klasycznym brytyjskim klimacie serialu, zamiast na efekciarskich fajerwerkach. Inni boją się o los Doktora Ncuti Gatwy, którego erę ledwo rozpoczęto.
Na otarcie łez BBC potwierdziło, że odcinek świąteczny 2025 jest w planach i serial będzie kontynuowany. Choć Disney+ się wycofało, to sama marka i jej trwanie nie jest zagrożone.
"Doctor Who" to fenomen, który przetrwał 60 lat, zmiany aktorów, showrunnerów, a nawet przerwę w emisji na lata. Jeśli cokolwiek ma udowodnić, że potrafi się zregenerować po traumie – to właśnie Władca Czasu. Fani z całego świata z niecierpliwością czekają na oficjalne ogłoszenie, jak będzie wyglądać międzynarodowa dystrybucja w 2026 roku.
Część zagranicznych mediów (IGN, io9) spekuluje, że ta zmiana jest spowodowana zbyt wysokimi kosztami i brakiem zysków, co może zwiastować powrót do bardziej kameralnej formy serialu.
A Ty, drogi Czytelniku, co o tym sądzisz? Czy wolisz "Doctor Who" z wielkim rozmachem rodem z Hollywood, czy cenisz bardziej brytyjski klimat, nawet kosztem mniejszego budżetu? Podziel się swoją opinią w komentarzach!