„Keeper” zbiera mieszane recenzje, ale wszystkie mają wspólny mianownik: nikt nie zostaje po nim obojętny. Jedni są nim zachwyceni, inni zirytowani. Guardian opisuje film jako „niepokojący, estetyczny i miejscami oszałamiająco intensywny”, ale zarazem „celowo chaotyczny, balansujący na granicy snu i koszmaru”.
ScreenRant podkreśla z kolei, że dla widzów nastawionych na klasyczną strukturę horroru film może być „zbyt eksperymentalny”.
Ale to właśnie ten styl - niejasny, symboliczny, pełen niedomówień - sprawił, że „Keepera” publicznie pochwaliły takie nazwiska jak Guillermo del Toro, James Wan czy Hideo Kojima. Nie są to ludzie, którzy przypadkiem wrzucają komplementy w internet.
Czy „Bezpieczne miejsce” ma szansę stać się horrorem roku, mimo tak późnej premiery? Wszystko zależy od tego, czego oczekujecie. Jeśli lubicie filmy linearne, szybkie i widowiskowe - możecie się odbić. Ale jeśli cenicie horror, który stawia na niepokój zamiast strachu, niepewność zamiast dosłowności, ciszę zamiast krzyku - to może być idealny film, by zakończyć 2025 rok.
To jedna z tych produkcji, o których widzowie dyskutują długo po seansie: czy to, co widzieli, było realne? Symboliczne? A może wszystko działo się tylko w głowie bohaterki?
Jeśli więc szukacie filmu, który wybije was z poświątecznej sielanki, macie swoją odpowiedź. A potem wróćcie na Niezbadane Krainy i powiedzcie: czy „Bezpieczne miejsce” przestraszyło was naprawdę, czy tylko próbowało?
(Dalsza część artykułu pod ilustracją)
KLIKNIJ OBRAZ 👆
Fantasy News / Filmy
26 grudnia do polskich kin trafi „Bezpieczne miejsce” - najnowszy horror Osgooda Perkinsa, twórcy „Kodu Zła”. Film zbiera przedpremierowe pochwały od krytyków i samych mistrzów grozy. Tatiana Maslany w roli głównej ma podobno dać występ, o którym będzie się mówiło miesiącami. Czy to finał roku, na jaki czekali fani horroru?
Świąteczna premiera horroru to rzadkość, ale właśnie taką decyzję podjęto wobec „Bezpiecznego miejsca” - polskiego tytułu filmu „Keeper”. Produkcja Perkinsa, twórcy słynącego z niepokojącego, powolnego i paranoicznego stylu, wchodzi do kin zaraz po Bożym Narodzeniu, gdy większość widzów nadal rozkoszuje się spokojem i ciepłem świątecznej atmosfery. Reżyser wydaje się jednak pewny swego: to ma być film, który ten spokój rozetnie jak nóż.
Akcja „Keepera” wydaje się z początku klasyczna: para jedzie do odludnej chatki, by świętować rocznicę. Liz (Tatiana Maslany) i Malcolm (Rossif Sutherland) próbują odpocząć od codzienności, odnaleźć chwilę bliskości, odetchnąć od problemów. Ale samotność w lesie ma swoją cenę - szybko okazuje się, że coś zaczyna otaczać bohaterów nieproszonym, coraz bardziej dusznym mrokiem.
Perkins nie stawia na krzykliwe jump scare’y. Zamiast tego buduje napięcie warstwa po warstwie: niedopowiedzenia, dziwne gesty, skrzypiące deski, szept, który mogliście usłyszeć… albo wcale go nie było. Krytycy piszą, że to:
Tatiana Maslany, znana z „Orphan Black” i „She-Hulk”, jest zgodnie chwalona jako najmocniejszy punkt produkcji. W recenzjach podkreśla się jej fizyczność, niepokój i emocjonalne rozedrganie. Nawet ci, którym film się nie podobał, podkreślają, że Maslany „dźwiga cały seans na barkach”.
Na Reddit użytkownik po przedpremierowym pokazie napisał:
To opinia, która przewija się w wielu wczesnych recenzjach: aktorka jest tak dobra, że nawet najbardziej surrealistyczne sceny nagle stają się namacalnie prawdziwe.
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆