Oto news, który sprawił, że na chwilę odłożyłem na bok wszystkie nowe zapowiedzi gier i seriali fantasy. Dlaczego? Bo choć uwielbiam smoki, magię i gwiezdne floty na ekranie, to nic nie przebije scenariusza science fiction, który rozgrywa się tu i teraz, w naszym Układzie Słonecznym. I to scenariusza, w którym naukowcy z Harvardu śmiało mówią o… obcej technologii.
Przyznaję bez bicia: jestem fanem teorii, że w kosmosie musi być ktoś poza nami. I kiedy czytam o międzygwiezdnej komecie, która zachowuje się zbyt dziwnie, by była tylko bryłą lodu i skały, czuję, że to ten moment, ten jeden news, który zasługuje na naszą, fanowską, uwagę. Tym razem nie szukamy sekretów w fantastyce – szukamy ich w realnym kosmosie!
*Wygląda jak zaklęcie "Światło" z Gothica... ale tak na poważnie, wygląda jak gwiazda, a nie zwykły odłamek dryfujący w kosmosie
Nasz nowy, niecodzienny gość to obiekt o oficjalnej nazwie 3I/ATLAS (C/2025 N1 (ATLAS)). Liczba „3” oznacza, że jest to dopiero trzeci potwierdzony obiekt międzygwiezdny, który wpadł do naszego podwórka – po słynnej Oumuamua i kometach Borisov. Ale ATLAS jest inny. Jest kolosalny – szacuje się, że ma około 20 km średnicy, co w mediach szybko podsumowano jako „wielkość Manhattanu”. Zamiast spokojnie lecieć, wzbudza zamieszanie od lipca 2025 roku, kiedy go odkryto. A teraz, na kilka dni przed największym zbliżeniem do Słońca (które nastąpi 29-30 października 2025), dyskusja się zaostrza.
Kluczem do całego szumu jest nietypowe zachowanie obiektu. Początkowo 3I/ATLAS nie tworzył klasycznego warkocza komety, a później jego „ogon” (czyli strumień gazu i pyłu) był skierowany w stronę Słońca, czyli w kierunku w którym zmierza (tzw. anty-ogon), a nie tradycyjnie – od niego. To zachowanie jest rzadkie, ale wytłumaczalne naturalnymi procesami.
Jednak to, co naprawdę rozpaliło ogień spekulacji, to hipoteza słynnego harwardzkiego astrofizyka, Abiego Loeba. Wskazuje on na kilka "anormalności" ATLAS-a, w tym nietypową kompozycję chemiczną (np. wykrycie niklu w stężeniach niespotykanych w naturalnych kometach, a używanych w procesach przemysłowych, w tym lotniczych!) oraz sam kierunek „odrzutu”.
Loeb zasugerował, że to wszystko może być dowodem na „manewr hamujący” lub aktywność „technosygnatury”, czyli celowe działanie obcej technologii – być może statku-matki lub sondy kosmicznej.
Profesor Loeb jest tak pewny swoich racji, że stworzył nawet własną „skalę Loeba” (gdzie 10 oznacza pewną technologię obcych), na której ocenił 3I/ATLAS na 6, szacując szansę na sztuczne pochodzenie na 30-40%.
Mówił o tym w podcaście Mayim Bialik:
– zażartował z nutką powagi, nawiązując do zbliżenia obiektu do Słońca.
Innym razem przyrównał kosmicznego intruza do „Konia Trojańskiego” i ostrzegał, że „Przy randce w ciemno zakładasz, że partner jest przyjazny, ale musisz też martwić się seryjnymi mordercami” – co natychmiast wywołało falę komentarzy o „czarnym łabędziu” kosmosu w zagranicznych mediach.
Choć hipoteza Loeba jest ekscytująca, NASA, SETI i większość środowiska naukowego zachowuje zdrowy sceptycyzm. Dla nich 3I/ATLAS to przede wszystkim fascynująca, ale wciąż naturalna kometa międzygwiezdna. Nietypowy skład chemiczny i dziwny ogon najprawdopodobniej są wynikiem odmiennej formacji w innym systemie gwiezdnym i zachowania, którego jeszcze w pełni nie rozumiemy.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) oraz inne obserwatoria wykorzystują tę rzadką okazję, by badać ATLAS-a, który – co warto podkreślić – nie stanowi absolutnie żadnego zagrożenia dla Ziemi. Najbliżej naszej planety znajdzie się w grudniu 2025, ale będzie to wciąż bezpieczna odległość (ok. 270 mln km, czyli 1,8 raza dalej niż Słońce).
*Kometa 3I/ATLAS przemierza gęste pole gwiazd na tym zdjęciu uchwyconym przez teleskop Gemini North za pomocą spektrografu Gemini Multi-Object Spectrograph (GMOS-N). Obraz został złożony z ekspozycji wykonanych przy użyciu trzech filtrów, przedstawionych tutaj w kolorach czerwonym, zielonym i niebieskim. Jak na moje oko... nie wygląda to normalnie.
Cała ta historia to kwintesencja gatunku science fiction. Mamy tu zagadkę, technologię, spekulacje na temat kosmicznego życia i debatę, która dzieli naukowców. 3I/ATLAS jest dowodem na to, że prawdziwy Wszechświat jest o wiele bardziej "weird" niż najlepsze pomysły scenarzystów. I choć większość z nas CHCIAŁABY, by to był „statek-matka” – bo to oznaczałoby, że nie jesteśmy sami – to nauka zmusza nas do cierpliwości.
Obiekt zbliża się do Słońca. To kluczowy moment. Jeśli w tym czasie wykona niespodziewany manewr grawitacyjny, tak jak spekuluje Loeb (tzw. „manewr Obertha”), to jego hipoteza o technologii zyska na znaczeniu. Jeśli nie, zostanie z nami po prostu jako niesamowity, kosmiczny intruz, który przypomina, jak niewiele wiemy.
Czy w głębi serca czujesz, że Loeb ma rację i że 3I/ATLAS to technologiczny artefakt? Czy wolisz, by to była po prostu kolejna kosmiczna anomalia, którą rozwikłamy? Daj znać w komentarzach!