(Ocena końcowa filmu pod rekomedatorem)
To, co kochaliśmy w jedynce, wraca: przesłanie o tolerancji, otwartości i o tym, że nie ocenia się nikogo po wyglądzie. Choć dwójka nie ma już tej siły nowości, to nadal potrafi wzruszyć, rozśmieszyć i przypomnieć, że nie wszystko złoto co się świeci, i nie każda opinia mas jest trafna.
"Zwierzogród 2" to animacja, która może nie dorównuje pierwszej części pod względem świeżości, ale nadrabia rozmachem i światem, który żyje i fascynuje. To kino familijne z sercem, pięknymi widokami i bohaterami, których po prostu lubimy. Historia bywa naciągana, czasem wręcz absurdalna, ale uczciwie - trudno się na to gniewać, kiedy na ekranie wciąż jest tyle energii, humoru i emocji.
To powrót, na który warto było czekać.
Co do postaci - Judy Hopps dalej jest przeuroczą, nadpobudliwą, idealistyczną królisią, która wierzy nawet wtedy, gdy nie powinna. Nick Wilde… no właśnie. Tym razem jest bardziej tłem niż równorzędnym bohaterem. W jedynce błyszczał charyzmą, tutaj momentami wręcz zanika. Szkoda, bo potencjał jest ogromny.
Ale nie da się ukryć: chemia między nimi rośnie. I wszystko wskazuje na to, że Disney zaczyna delikatnie popychać ich w kierunku, o którym fani gadają od lat.
Fabuła ogólnie jest ciekawa: rodzina magnatów przypisuje sobie założenie Zwierzogrodu, choć prawda jest… inna. Twórcy ponownie bawią się motywem „nie oceniaj po wyglądzie” i „ci dobrzy na wierzchu wcale nie muszą tacy być”. Klasyka, ale działa.
Podróżujemy po ogromnych połaciach miasta - pustynnych, tropikalnych, zimowych - i każda dzielnica żyje, oddycha i ma własną tożsamość. Wizualnie jest przepięknie. Widać pieniądz, rozmach i miłość do detalu.
Jeśli zaczniesz za mocno grzebać w logice fabuły, to trafisz na dziury, które potrafią wybić:
Jakim cudem pewna kluczowa dzielnica przetrwała zasypana śniegiem jak warstwą tortu?
Dlaczego pewna ważna postać zostawiła kluczowy dokument w skrytce i uciekła bez niego?
Zauważyłem też poboczne błedy logiczne typu:
Jak Judy wstała z nieprzytomności i zdążyła pobiec co najmniej piętro wyżej w międzyczasie odzyskując siły po antidotum i złapała Nicka, z tej samej krawędzi budynku z którego spadał już od pięciu minut…?
I skąd nagle wziął się tam Gary–Wąż, który akurat idealnie przedłużył jej łapę?
To są te momenty, przy których człowiek chrząka pod nosem, ale finalnie macha ręką. To animacja, ma być intensywnie, spektakularnie i emocjonalnie.
(Dalsza część recenzji pod ilustracją)
KLIKNIJ OBRAZ 👆
-
REŻYSER: Jared Bush, Byron Howard
Nigdy nie stroniłem od animacji. Robię się coraz starszy, a mimo wszystko chęci do obejrzenia czegoś bajkowego dalej siedzą we mnie jak za dzieciaka. Od jakiegoś czasu śledziłem każdą informację o "Zwierzogrodzie 2", o czym zresztą mogliście czytać na naszym portalu. I wreszcie jest. Po ośmiu latach wróciliśmy do najbardziej różnorodnego miasta w świecie animacji. "Jedynka" była światowym hitem i kasowym potworem, więc "dwójka" miała przed sobą wysoko zawieszoną poprzeczkę. No to… lecimy.
Dawno nie byłem na filmie, który przyciągnąłby takie tłumy nawet w mojej małej mieścinie. Premiera mi uciekła - zwyczajnie nie znalazłem czasu - ale 2-3 dni później nadal były pełne sale. I to jest piękne: kultura kinowa żyje. Ludzie nadal chcą doświadczać takich filmów razem, na dużym ekranie. Choć dla mnie, typowego samotnika, prywatnie było to trochę mniej komfortowe, to jednak serducho się cieszyło, że animacja potrafi wzbudzić takie poruszenie. Szacowana globalna premiera „Zwierzogrodu 2” zamknęła się w okolicach 270 mln USD, to można śmiało zakładać, że wynik tylko pójdzie w górę. Już po samych pełnych salach kilka dni po premierze widać, że film spokojnie może podwoić ten rezultat.
Kontynuacja zaczyna się dokładnie tak, jak zaczynają się… większość kontynuacji. Judy i Nick - bohaterowie, którzy uratowali całe miasto - w wyniku pewnego potknięcia znowu lądują na samym dnie policyjnej hierarchii. Znów są nikim. To trochę sztampowe i przewidywalne, ale nie oszukujmy się: trudno byłoby pójść jeszcze wyżej niż finał jedynki. Historia musiała jakoś wrócić na poziom, z którego można zacząć wspinaczkę.
Na szczęście twórcy robią jedną rzecz wybitnie dobrze: rozszerzają cały świat. Dostajemy potwierdzenie, że sam Zwierzogród jest ogromnym, skomplikowanym organizmem podzielonym na strefy dla różnych grup zwierząt. A poza miastem istnieją jeszcze… ziemie, terytoria o których jedynka nawet nie wspominała. Pada tylko jedno zdanie, ale dla kogoś, kto kocha lore (czyli takiego mnie), wyobraźnia startuje jak szalona.
Historia trzyma uwagę, choć momentami wpada w schematy i pomija wątki, które uważny widz zauważy.
Judy dalej błyszczy, Nick tym razem znika bardziej w tle - ale nadal da się ich lubić. Nowy Gary De'Snake ma swój charakter, co jest na plus.
Chemia między bohaterami rośnie, choć twórcy wciąż trzymają widzów w niepewności.
Piękne, kolorowe dzielnice Zwierzogrodu robią robotę, a muzyka dobrze podbija klimat.
Kontynuacja bez wielkich zaskoczeń, ale też bez taniego kopiowania jedynki. Fabuła jest ciekawa.
Ogromny plus za rozszerzenie miasta i zajawki dotyczące terenów poza nim.
Momentami przewidywalny, ale nadal angażujący i przyjemny w odbiorze.
Solidna kontynuacja, która może nie wywraca stolika, ale pewnie stoi na własnych nogach.
Dobry seans, masa serca i humoru - zdecydowanie warto wrócić do Zwierzogrodu.
„Zwierzogród 2” to solidna, pełna serca kontynuacja, która rozwija świat i podtrzymuje urok oryginału, nawet jeśli nie zawsze zaskakuje. To film, który może nie wywoła efektu „wow”, ale z pewnością zostawia widza z uśmiechem i poczuciem dobrze spędzonego czasu.
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆