Wielu widzów podkreśla, że film jest tak mocny właśnie dlatego, że nie przesadza. Nie dramatyzuje. Mówi prawdę.
Smarzowski oparł scenariusz na prawdziwych relacjach kobiet, co czuć w każdym kadrze. Ci, którzy wychodzą z sal, często mówią mi: „
To film, który każdy powinien zobaczyć choć raz, żeby zrozumieć, jak wygląda piekło za ścianą”.
Statystyki tylko potwierdzają skalę tego fenomenu i widzę to też w liczbie sprzedanych biletów. Już w pierwszy weekend „
Dom dobry” obejrzało
310 678 osób, co dało mu jedno z najlepszych otwarć w polskich kinach ostatnich lat. W drugim tygodniu frekwencja… wzrosła aż o
54 procent. To bardzo rzadkie. Po zaledwie dziesięciu dniach film przekroczył
1,2 miliona widzów. Każdego dnia widzę kolejki na salę, a po każdym seansie ta sama cisza, ten sam ciężar.
Liczby i Reakcje Widzów Mówią Same...
W „
Domu dobrym” szczególnie poruszające jest obalanie mitu, że przemoc dotyczy „
patologii”. Klienci kina bardzo często mówią po seansie, że film uświadomił im, jak bardzo przemoc może być ukryta w pozornie „
dobrych domach”. W mieszkaniach, które wyglądają idealnie na zdjęciach, w rodzinach, które na zewnątrz wydają się spokojne i szczęśliwe.
Twórcy współpracowali z organizacjami pomagającymi ofiarom przemocy, dzięki czemu film jest nie tylko mocny, ale też odpowiedzialny. Nie epatuje brutalnością - pokazuje ją wtedy, kiedy musi, by oddać prawdę o tym, przez co przechodzą kobiety. I to właśnie ten realizm sprawia, że widzowie nie potrafią od razu wyjść z emocji.
Każdego dnia słyszę od klientów, że film otwiera oczy, zmusza do rozmowy, do refleksji, a niektórych nawet do działania. To naprawdę coś więcej niż film. To doświadczenie, które zostaje na długo.
Po reakcjach widzów i po fragmentach, które sama widziałam, jestem pewna jednego: „
Dom dobry” to tytuł, który w tym roku zdecydowanie nie może przejść niezauważony.