Powraca jedno z najważniejszych dzieł amerykańskiej fantastyki - „Strefa Mroku” (ang. The Twilight Zone) - ale nie jako serial, a… czarno-biała komiksowa antologia. IDW Dark, nowo powstały imprint wydawnictwa IDW Publishing we współpracy z Paramount Global, zapowiada serię mrocznych, klimatycznych opowieści, które mają oddać ducha oryginalnego serialu. Pierwszy zeszyt ukaże się 24 września 2025 roku i ma być początkiem pięcioodcinkowej serii, której nie powstydziłby się sam Rod Serling.
*Co by nie mówić, te stare okładki miały swój niepotarzalny urok
Tytuł inauguracyjnego numeru – Blanks – brzmi jak echo samotności i paranoi. Autorem scenariusza jest Dan Watters, znany m.in. z nastrojowego „Home Sick Pilots”, a za oprawę graficzną odpowiada Morgan Beem, której styl przypomina senne, psychodeliczne wizje. Historia opowie o mężczyźnie, który budzi się w szpitalu, gdzie lekarze traktują go jak puste miejsce - dosłownie. Oto człowiek pozbawiony imienia, tożsamości i głosu - a może i duszy? Sam Watters komentuje: „Twilight Zone zawsze była naszą północną gwiazdą - czymś, co pozwalało zabłądzić, by lepiej odnaleźć siebie. Pisanie tego komiksu to jak zamknięcie oczu i wejście w sen, który nie chce się skończyć.”
Co ciekawe, każdy zeszyt ma mieć własny styl - zarówno literacki, jak i wizualny. W kolejnych numerach zobaczymy m.in. Toma Scioliego (speca od opowieści retro), Jamesa Stokoe, Nate’a Powella oraz legendarnego Francesco Francavillę. To nie przypadkowy zestaw twórców - każdy z nich znany jest z psychologicznej głębi i odważnego stylu graficznego, a to zapowiada serię bardziej artystyczną niż komercyjną. I właśnie to czyni ją fascynującą.
W dobie oszałamiającej grafiki cyfrowej i kolorowych superbohaterów decyzja o stworzeniu czarno-białej antologii wydaje się... radykalna. Ale tylko pozornie. Czerń i biel mają tu pełnić rolę nośnika emocji - światła i mroku, niepokoju i pustki. Jak twierdzi Morgan Beem: „Ta historia to jak liminalna przestrzeń – jesteś w niej, ale nie do końca. Czerń i biel pozwala to poczuć bardziej organicznie niż jakikolwiek filtr.”
*Okładka pierwszego komiksu nowej "Strefy Mroku"
Odrzucenie koloru to również ukłon w stronę klasyki – zarówno filmowej, jak i komiksowej – a także podkreślenie uniwersalności emocji, które wykraczają poza wizualny blichtr.
Nie zapominajmy też, że „Strefa Mroku” to nie tylko horror czy SF – to filozoficzna przypowieść, często z gorzką puentą. Odcinki serialu z lat 60. potrafiły w ciągu 20 minut powiedzieć więcej o ludzkiej kondycji niż niejedna powieść. Komiks ma kontynuować tę tradycję, ale z wykorzystaniem narracyjnych i graficznych możliwości medium, których Serling mógł tylko się domyślać.
Choć pierwsza publikacja planowana jest dopiero na wrzesień, fani już wyczekują jej z wypiekami na twarzy. Komentarze pod zapowiedzią w mediach społecznościowych to mieszanka nostalgii i podekscytowania. Na oficjalnym koncie IDW Dark na X pojawiło się: „We’re not reviving The Twilight Zone. We’re dragging it into the abyss, where it belongs.” Czuć ducha buntu, odwagi i ryzyka. Czy publiczność XXI wieku - przyzwyczajona do ciągłego pędu, kolorów i dźwięków - zatrzyma się nad czarno-białym panelem i wsłucha w ciszę między słowami? Jeśli tak, ten projekt może nie tylko przypomnieć o wielkości Serlinga, ale też zainspirować całe pokolenie nowych twórców.
Czy taka forma powrotu „The Twilight Zone” ma szansę podbić wyobraźnię dzisiejszych czytelników? Czy klasyczna forma w nowym wydaniu przemówi do Waszego wewnętrznego fana mroku, dziwności i filozoficznej puenty?
Ishamael