Chociaż warstwa fabularna i stylistyka balansują na granicy chaosu, "Egghead Republic" ma swój cel: krytykę medialnego spektaklu, wyścigu za klikami i eksploatacji ludzi marzących o przebiciu. Gdy Sonja zaczyna zdawać sobie sprawę, że została wystawiona na wyzwanie z pogranicza śmierci i groteski - widz też dostaje zastrzyk refleksji o tym, co gotowi jesteśmy poświęcić dla sławy, sensacji i „bycia pierwszym”.
Recenzent z Cineuropa nie owija w bawełnę: to „film ekstremów - albo geniusz, albo czysty obłęd”. A jeśli do tego dorzucić fakt nagrody publiczności, to mamy argument, że kino off-mainstream ma się dobrze i potrafi poruszyć.
Jeśli lubisz fantastykę, ale niekoniecznie klasyczną, jeśli ciągnie Cię do surrealizmu i groteski - "Egghead Republic" to wydaje się być idealnym kandydatem. A jeśli znasz choć trochę realia mediów, to film może zdziałać Ci w głowie więcej niż niejeden kinowy hit. Tak czy siak na dystrybucję w Polsce musimy jeszcze poczekać, zapewne film trafi na platformy streamingowe, ale póki co, jeszcze go nigdzie nie ma.
A Ty - wolisz kiedy kino zadaje pytania, czy raczej gdy obiecuje ucieczkę? Czy zaryzykujesz centaury i radiację, by zobaczyć, jak media potrafią zniekształcać rzeczywistość?
(Dalsza część artykułu pod ilustracją)
KLIKNIJ OBRAZ 👆
Publicystyka / Przemyślenia
Nowy, ekstremalny film z pogranicza science–fiction i groteski – Egghead Republic – wygrał nagrodę publiczności na Stockholm International Film Festival 2025. To produkcja, która rozdaje karty: albo ją pokochasz, albo znienawidzisz - i jednego nie da się o niej powiedzieć: że jest nudna.
"Egghead Republic", dzieło duetu reżyserskiego Pella Kågerman i Hugo Lilja - tych samych, którzy stoją za kultową już „Aniarą” - trafił w tym roku na listę filmów prezentowanych w sekcji Discovery na Toronto International Film Festival. Zdobył także Audience Award 2025 na Stockholm Film Festival - przez widownię został wskazany jako najciekawsza premiera spośród 135 filmów. To sygnał: jeśli szukasz czegoś innego, szalonego i absolutnie poza schematem, ten film trzeba mieć na radarze.
Akcja filmu toczy się w alternatywnym 2004 roku - w świecie, w którym Zimna Wojna nigdy się nie skończyła, a na terytorium dawnego ZSRR (dokładnie w Kazachstanie) spadła bomba nuklearna.
Młoda, idealistyczna ilustratorka i aspirująca dziennikarka, Sonja Schmidt (grana przez Ella Rae Rappaport), dostaje szansę – albo raczej zadanie – pracy w podejrzanym kolorowym magazynie. Jej szef, ekscentryczny i nihilistyczny Dino Davis (w tej roli Tyler Labine), proponuje jej reportaż: wyprawa do radioaktywnej strefy, gdzie podobno żyją… mutanty - centaury.
Film miesza estetykę early-2000s, lo-fi dokumentu, psychodelii i groteski. Świetnie oddaje klimat opresyjnej, mediatycznej fascynacji sensacją, wygłupem i ekstremum - pokazując, jak ta gonzo-dziennikarka coraz bardziej zmienia się w bezwolne narzędzie napędzane żądzą klików... Jednocześnie – "Egghead Republic" nie boi się absurdów: mutanty, radiacja, centaury, jazda bez trzymanki - to wszystko służy jako groteskowy komentarz do realiów mediów i manipulacji. Recenzenci opisują film jako
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆