(Ocena końcowa filmu pod rekomedatorem)
„Alita: Battle Angel” cierpi czasem na przesadną estetyzację cyfrową. Design postaci głównej potrafi drażnić, a scenariusz nie zawsze trzyma najwyższy poziom.
To po prostu solidne, przyjemne kino sci-fi, które nie próbuje być niczym więcej, ale jednocześnie ma sporo serca.
Jeśli lubisz cyberpunk, mangowe klimaty, widowiskowe sceny akcji i opowieści o odkrywaniu własnej tożsamości - będziesz się bawić dobrze. Jeśli duże, przerysowane oczy Ality Cię odrzucą… trudno, ale i tak lepiej obejrzeć ten film niż większość współczesnych blockbusterów.
Mimo tego wizualnego dysonansu: emocjonalnie film robi robotę.
Alita jest szczera, naiwna, odważna, czasem zbyt impulsywna - ale właśnie dzięki temu łatwo jej kibicować. Momentami film potrafi przycisnąć człowieka w fotel. Twórcy nie uciekają od dramatycznych scen ani trudnych wyborów, a ta mieszanka bardzo dobrze działa.
Walki są szybkie, czytelne i dobrze zrealizowane. Widać kasę, widać pomysł. To nie jest kino, które ma przytłaczać widza - to ma być widowisko, i jest.
Największe wrażenie robi sekwencja Motorball oraz sceny, w których Alita korzysta z pełni swoich umiejętności bojowych. Krew, metal, iskry – wszystko podane w cyberpunkowym sosie, który wbija w fotel.
Warto wiedzieć, że James Cameron przez lata nosił się z zamiarem nakręcenia tego filmu. Projekt powstawał w jego głowie jeszcze przed "Avatarem". Dopiero rozwój motion capture pozwolił przenieść Alitę na ekran tak, jak to sobie wymarzył. Dlatego czuć tu ten charakterystyczny sznyt: połączenie technologicznego zachwytu i melodramatu.
(Dalsza część recenzji pod ilustracją)
KLIKNIJ OBRAZ 👆
REŻYSER: Robert Rodriguez
"Alita: Battle Angel" to jeden z tych filmów, które potrafią złapać człowieka atmosferą świata od pierwszych minut. Cyberpunkowy klimat, futurystyczna architektura, wielopoziomowe społeczeństwo po wielkiej katastrofie - fabuła wciąga od razu i trzyma do końca. I to jest chyba największa siła tego filmu: tutaj naprawdę chce się śledzić historię.
Film opowiada o Alicie, młodej cyborg-dziewczynie odnalezionej na złomowisku przez doktora Ido. Nie pamięta kim jest, ale świat bardzo szybko przypomina jej, że nie jest zwykłą istotą. Już pierwsze sceny sugerują, że pod tą metalową powłoką kryje się wojowniczka, której potencjał budzi respekt nawet wśród największych drani w Mieście Żelaza.
Fabuła jest „fajna” - dokładnie tak to można określić. Nie przesadzona, nie przeciążona filozofią, nie nudna. Historia płynie sprawnie, a odkrywanie tożsamości Ality daje naturalną frajdę.
Największy zgrzyt? Design głównej bohaterki.
Tak, wiem - adaptacja mangi, duże oczy, stylizacja. Wszystko logiczne. Ale to nie zmienia faktu, że wzrok nie potrafi się do tego przyzwyczaić i nawet po dwóch godzinach seansu człowiek wciąż ma wrażenie, że coś tu nie do końca gra. Te oczy są po prostu za duże. Wyglądają jak połączenie aktorki z kolejną generacją lalki z Uncanny Valley. Nie psuje to filmu, ale wybija z immersji kilka razy.
Historia płynie sprawnie, nie jest przesadzona, a momenty akcji trzymają w napięciu. Kilka wątków pobocznych mogło być lepiej rozwiniętych, ale ogólnie tempo jest dobre i wciąga od początku do końca.
Alita to postać, której łatwo kibicować, a jej rozwój jest ciekawy. Drugi plan - doktor Ido, Hugo - wnoszą emocjonalną głębię i urozmaicają świat filmu.
Film dobrze pokazuje więzi między postaciami, konflikty i wewnętrzne rozterki. Emocje Ality działają, a niektóre sceny potrafią poruszyć widza.
Świat wygląda świetnie: futurystyczne Żelazne Miasto. Efekty dźwiękowe i muzyka wspierają klimat i nadają scenom dynamiki.
Choć film bazuje na mandze, wprowadza własną interpretację świata i bohaterki, łącząc cyberpunk z motywem poszukiwania tożsamości.
Żelazne Miasto i jego okolice zostały świetnie wykreowane - różnorodne, pełne detali i kontrastów. To jeden z najlepiej zbudowanych światów w nowoczesnym sci-fi.
Film utrzymuje uwagę widza przez cały seans. Akcja, tajemnica i rozwój postaci powodują, że trudno oderwać się od ekranu.
Mimo drobnych wad, film zostawia pozytywne wrażenie. To widowisko wizualne i emocjonalne, które spełnia większość oczekiwań fanów gatunku.
„Alita: Battle Angel” to przyjemne, efektowne i emocjonalne kino sci-fi, które zostaje w pamięci, nawet jeśli momentami design głównej bohaterki razi w oczy.
To kino, które bawi, wzrusza i zachwyca wizualnie - zdecydowanie warte obejrzenia dla fanów sci-fi i cyberpunku
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆