Drapieżnik powraca, ale twórcy celują w łagodniejszą kategorię wiekową, obiecując jednocześnie „doznania jak R”. Czy to możliwe, by polowanie było równie brutalne bez dosłownej krwi na ekranie, czy też szykuje się nam ugrzeczniona wersja kultowego łowcy? Fani na Twitterze i Reddicie mają podzielone zdania, obawiając się, że brak surowej kategorii R zniszczy mroczny klimat serii.
Nowe informacje dotyczące filmu "Predator: Badlands" wywołały burzę w społeczności miłośników science fiction i horroru. Po obiecującym "Prey" z 2022 roku, który udowodnił, że seria wciąż ma potencjał, twórcy stoją przed trudnym zadaniem. Wygląda na to, że ich ambicją jest zaserwowanie emocji zarezerwowanych dla filmów z kategorią R (Restrictred – tylko dla dorosłych), ale jednocześnie trzymając się lżejszej kategorii PG-13 (Parental Guidance – zalecana kontrola rodzicielska), co w świecie Yautja, czyli tytułowych Drapieżników, jest posunięciem co najmniej kontrowersyjnym.
Seria o Predatorze zawsze była synonimem bezkompromisowej przemocy, potu, testosteronu i rozbryzgującej się zielonej posoki. Od kultowego debiutu z Arnoldem Schwarzeneggerem, przez sequele, fani oczekiwali brutalności, która definiowała kosmicznego łowcę. Wiadomość, że "Predator: Badlands" ma być filmem "PG-13, który czuje się jak R", wywołała natychmiastową falę sceptycyzmu w sieci.
"To klasyczne korporacyjne myślenie" – pisze jeden z użytkowników na Reddicie.
Obietnica, że film będzie "PG-13, który czuje się jak R", oznacza, że reżyser i scenarzysta będą musieli polegać na napięciu, sugestii i psychologicznej grozie, zamiast na otwartej, graficznej przemocy. Czy jest to możliwe? Tak, dowiodło tego wiele horrorów, jednak w przypadku Drapieżnika, którego DNA opiera się na brutalnych pojedynkach, jest to droga pod górkę. Być może twórcy wykorzystają sprytną kinematografię, skupiając się na cieniach, montażu i reakcjach ofiar, zamiast na samym akcie dekapitacji.
W artykule na IGN pojawił się cytat podsumowujący reakcje części społeczności: "Target on your back" (Cel na twoich plecach), odnoszący się do widzów, którzy nie ufają w ten kompromis.
*W jednym z artykułów na portalu przyjrzeliśmy się fabule nadciągającego filmu... ważnym jej aspektem jest przyjaźń między dwojgiem powyższych, co też świetnie wpisuje się w "przyjaźniejszy" efekt końcowy
Warto jednak pamiętać, że "Prey" z 2022 roku, który był prequelem i powrotem do korzeni, okazał się krytycznym i komercyjnym sukcesem. Ten film, choć nie był idealny, udowodnił, że można odświeżyć formułę i wprowadzić unikalny klimat. "Badlands" ma rzekomo być z tego samego nurtu, co daje cień nadziei. Możliwe, że twórcy znaleźli inteligentny sposób na obejście ograniczeń PG-13, stawiając na napięcie i ciągłe poczucie zagrożenia, które są przecież fundamentem każdego dobrego thrillera, niezależnie od ilości krwi.
Pytanie, które teraz nurtuje wszystkich, brzmi: czy to szczera próba stworzenia inteligentnego, intensywnego thrillera science fiction, czy też wyłącznie marketingowy trik, mający na celu przyciągnięcie szerokiej publiczności przy jednoczesnym uspokojeniu starych fanów? Dzieje kina pełne są filmów, które "czuły się" jak coś, czym ostatecznie nie były. Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że tym razem Drapieżnik nie da się złapać w pułapkę nadmiernej asekuracji.
A Wy co sądzicie? Czy "Predator: Badlands" może być brutalny i mroczny, pozostając jednocześnie w kategorii PG-13? Czekamy na Wasze teorie i spekulacje w komentarzach!