Dracula: Historia nieznana
Gary Shore
Platforma:
Netflix
Rok Produkcji:
2014
Długość:
1h 32 min
Gatunek:
Fantasy
Akcja
Horror
Z miłości do fantasy nie mogłem sobie odpuścić seansu filmu o najsłynniejszym władcy Transylwanii. Choć motyw wampirów nigdy nie był moim ulubionym, to wizja połączenia prawdziwej historii z elementami fantastycznymi mnie przyciągnęła. I muszę przyznać, że przez większość seansu bawiłem się świetnie. Niestety, końcówka filmu to największe rozczarowanie – przewidywalna, nijaka i pozbawiona emocji, niemal psująca dobre wspomnienia z seansu.
Historia opowiada o Vladdzie Palowniku, który w legendach przeszedł do historii jako Dracula. Twórcy sięgają po jego rzeczywiste losy, ukazując walkę z imperium osmańskim, ale dodają do tego fantastyczną otoczkę – pakt z mroczną siłą, który daje mu nadludzką moc, ale w zamian żąda ogromnej ceny. To ciekawe połączenie sprawia, że postać historyczna staje się tragicznym bohaterem rodem z mitycznych opowieści. Podobało mi się, jak dobrze udało się oddać klimat Transylwanii – uciśnionej, zmęczonej wojną, zdanej na decyzje swego władcy.
W roli głównej występuje Luke Evans, znany fanom fantasy z „Hobbita”. To właśnie jego twarz na plakacie sprawiła, że chętnie sięgnąłem po ten film. Evans dobrze odnajduje się w roli rozdartego władcy, który staje przed dramatycznym wyborem – oddać syna w ręce Turków albo sięgnąć po mroczną moc i walczyć w imię przegranej sprawy. Na ekranie zobaczymy też Charlesa Dance’a, czyli znanego wszystkim jako głowę rodu Lannisterów z „Gry o Tron”, co dodało filmowi dodatkowego smaczku.
Film stara się pokazać Vlada w nowym świetle – nie jako bezwzględnego tyrana, lecz przywódcę, który gotów jest poświęcić siebie dla dobra ludu. To bardzo odmienny obraz od tego, jaki znamy z historii, gdzie Palownik zasłynął brutalnością między innymi dla swoich poddanych. Momentami jednak twórcy przesadzają, przypisując mu rolę niemal wybawiciela Europy, co historycznie nijak się nie zgadza – zwłaszcza gdy porównamy to z późniejszą rolą polskiej husarii pod Wiedniem. Ten zabieg jednak rozumiem – miał on nadać większej wagi fabule i samej postaci Draculi.
Największym atutem filmu jest klimat – surowa Transylwania, presja tureckiej inwazji i dramatyzm sytuacji poddanych. Film łączy elementy historii z fantastyką, dzięki czemu ogląda się go lekko i z zainteresowaniem. Niestety, słabo wypada zakończenie – sztampowe i pozbawione głębszego sensu. efekty Efekty specjalne, widowiskowe, czuć mrok i ciężar. Choć w pewnym momencie na ekranie widzymy zbyt wielu wampirów, to narodziny tego najsłynniejszego są ciekawe.
Ciekawostką jest fakt, że początkowo rolę Vlada rozważano dla Sama Worthingtona, ale ostatecznie powierzono ją Luke’owi Evansowi. W filmie miały się też pojawić postacie, które ostatecznie wycięto – m.in. Baba Jaga grana przez Samanthę Barks czy rola Charliego Coxa. Te cięcia sprawiły, że całość jest bardziej „skondensowana” i uproszczona niż zakładano.
*Cholera wie kim on był, wygląda na to, że to on był pierwszym wampirem... Trochę szkoda, że mało wimey o jego historii, ale być może twórcy planowali drugą część
„Dracula: Historia nieznana” to film, który dobrze łączy historyczne tło z fantastycznym mitem o wampirach. Nie jest to dzieło wybitne, ale potrafi wciągnąć – szczególnie dzięki obsadzie i klimatowi rozdartej wojną Transylwanii. Szkoda tylko, że finał nie dostarcza satysfakcji, jakiej można by oczekiwać po tak mocnym początku. W mojej ocenie to solidne kino rozrywkowe, które warto obejrzeć, jeśli lubi się fantasy i reinterpretacje legend, choć nie należy oczekiwać historii w pełni zgodnej z faktami. Swoją drogą, też Was pewnie zaciekawi mroczna postać z jaskini, która dała Draculi taką moc... być może twórcy planowali kontynuację? Ja byłbym za!
Historia Vlada Palownika, który staje się Draculą, została przedstawiona w ciekawy sposób – dobrze łączy elementy historyczne z fantazją. Tempo akcji jest wyważone i całość ogląda się płynnie i bez większego znużenia
Najmocniejszym punktem obsady jest Luke Evans, który świetnie oddaje wewnętrzne rozdarcie Vlada. Postacie drugoplanowe nie zawsze mają okazję się wykazać, ale obecność Charlesa Dance’a dodaje filmowi charakteru. Choć nie wszyscy bohaterowie są pogłębieni, to ich role dobrze wspierają główną historię
Relacja Vlada z rodziną, szczególnie z żoną i synem, została pokazana jako główny motor jego decyzji. To nadaje fabule emocjonalnej wagi i sprawia, że widz może lepiej zrozumieć jego dramatyczne wybory
Film prezentuje się efektownie – Transylwania wygląda mrocznie i klimatycznie, a sceny bitew robią wrażenie. Muzyka dobrze współgra z obrazem, budując nastrój, choć nie zapada w pamięć na dłużej
Motyw Draculi był już wielokrotnie przerabiany, ale tu udało się podejść do niego od nieco innej strony – łącząc legendę z dramatem historycznym. To świeże spojrzenie na postać wampira jako tragicznego bohatera. Na tle innych produkcji o Draculi wyróżnia się pomysłem
Świat filmu jest mroczny, pełen niepokoju i politycznego napięcia. Uciśniona Transylwania i zagrożenie ze strony imperium osmańskiego tworzą ciekawe tło dla historii narodzin Draculi
Seans ogląda się z zainteresowaniem – historia szybko angażuje, a konflikt głównego bohatera przyciąga uwagę. Mimo kilku przewidywalnych momentów film nie nudzi. To produkcja, do której można wrócić
Całość wypada solidnie – nie jest to arcydzieło, ale sprawnie zrealizowane kino rozrywkowe. Największym minusem jest finał, który nie domyka historii w satysfakcjonujący sposób. Zabrakło tu mocnego uderzenia, które mogłoby wynieść film na wyższy poziom. Koniec jest byle jaki, bez pomysłu
Film dał mi sporo frajdy, szczególnie dzięki połączeniu historycznego tła z fantastyką. Obsada, klimat i opowieść sprawiły, że nie żałuję seansu, nawet jeśli zakończenie pozostawiło lekki niedosyt. To przyjemne kino, które z czystym sercemmogę polecić fanom fantasy i epickich opowieści.
„Dracula: Historia nieznana” to film równy, solidny i dobrze zrealizowany, choć bez elementu, który wyniósłby go na wyżyny gatunku