27 lipca 2025

Fantastyczna Czwórka: Pierwsze Kroki – Czy Marvel może upaść niżej?

Nie miałem wielkich oczekiwań. Serio. Po prostu chciałem zobaczyć Pedro Pascala jako Mr. Fantastic i może jakiegoś konkretnego Galactusa – takiego, co wzbudza respekt, a nie politowanie. Do filmowego Marvela mam raczej sentyment niż fanowskie zacięcie – lubiłem go za czasów Iron Mana, początki Avengersów, te lepsze czasy. Potem wszystko zaczęło się sypać – linie czasowe, ziemie 616, 828, 69… pogubiłem się i po Endgame raczej odpuściłem. Fantastyczna Czwórka? Oglądałem te starsze wersje, były... no, były. No to poszedłem z ciekawości. I wiecie co? Przejechałem się. Kosmicznie, a popcorn był ZA SŁONY!

 

"(...)przytula matkę, matka wstaje, wszyscy łapią się za ręce, oprócz mnie, bo ja leżę. Nagle w kinie słyszę płacz z rzędu za mną... kurtyna(...)"

 

Świat jak z reklamy margaryny

Film przenosi nas do jakichś retro-lat 90., tylko że na innej Ziemi (chyba). Wszystko wygląda jak stary plakat propagandowy – idealna ludzkość, uśmiechnięci ludzie i Fantastyczna Czwórka jako światowi liderzy. I już tutaj miałem zgrzyt. Jakim cudem czwórka ludzi z, bądźmy szczerzy, przeciętnymi mocami, zostaje globalnym rządem? Reed Richards – guma z IQ, Sue – pani niewidka, Johnny – ludzka zapalniczka (no dobra, on akurat ma spoko moc) i Ben – kamienny chłop z wodogłowiem (jezu, przepraszam, ale jego wygląd był tragiczny!). No nie klei mi się to.

 

Oczywiście musi być konflikt w drużynie, więc Johnny (człowiek pochodnia) patrzy na Reed'a jak typ zazdrosny o brata na weselu. Nikt nie tłumaczy dlaczego. Możemy się domyślać, że chodzi o przywódzctwo

Sue jest w ciąży - to akurat ważne, bo jej dziecko... to będzie zbawiciel wszechświata. A Ben Grimm? Nie wiem, kto go tak narysował, ale wyglądał jakby wyszedł z taniej animacji z PlayStation 2. Ben... po prostu jest. Chyba tęskni z jakąś kobitą. Nie wiemy kto to, po co to, ale wątek jest, więc liczy się, że było.

 

*No co to jest? To włosy, jakiś hełm? Z hełmem na głowie się zamienił, o co chodzi?

 

Galactus – boski tytan czy rura ssąca?

Na Galactusa naprawdę czekałem. Tyle się słyszało, że Ralph Ineson go zagra, że będzie klimat, że to potężna istota pożerająca światy. I co dostajemy? Jakiś mechaniczny cylinder z CGI rodem z reklamy Opla z 2007 roku. Serio, to coś „pożerało” planetę bardziej jakby wciągało śmieci do kompostownika. Zero majestatu, zero grozy. Nawet Silver Surferka (bo tym razem mamy wersję żeńską) wypada bardziej przekonująco.

 

"(...) Chciałem Pedro Pascala jako kozaka, Galactusa jak z legend, może jakąś fajną energię w drużynie. A dostałem niesmaczną papkę(...)"

 

Nie mam nic do zmiany płci tej postaci – w sumie wypadła nieźle. Tyle że jej motywacja... była podana tak, żeby po prostu coś tam było. Poświęciła się dla swojej planety, została sługą Galactusa, by ten jej świata nie pożarł. Klasyk. Od tej pory poluje na inne światy, by je sprzedać temu kosmicznemu pasożytowi. Padło na Ziemię. NO JA SIĘ TEGO NIE SPODZIEWAŁEM!

 

Fantastyczna Czwórka postanawia więc polecieć do Galactusa. Oczywiście Reed naukowo wyliczył, gdzie ten się znajduje. Lecą, spotykają go (akurat jak pożera inną planetę), a on im mówi, że potrzebuje... ich dziecka. Serio. Wszechpotężny Galactus, starszy niż czas, chce ludzkiego (przynajmniej w ogromnej części) dzieciaka, bo ten ma zjeść jego głód. Czyli mamy Marvelową wersję Mesjasza w pampersie.

 

*Ten moment był najpiękniejszy, szkoda, że go nie widziałem bo leżałem na podłodze i kinowe krzesła zasłoniły mi widok.

 

Ziemia się jednoczy, Galactus zwalnia, dziecko ratuje matkę

Ziemia, cała jak jeden mąż, zaczyna budować portal teleportacyjny, by zwiać z radaru Galactusa. Robią to bo przecież Reed tak powiedział. Wszyscy gaszą światła. Nawet w Rosji, na Antarktydzie i w moim bloku. Niesamowite. Galactus, który wcześniej pokonał pół kosmosu w jeden dzień, teraz przez kilka dni przelatuje z granicy Układu Słonecznego do Marsa. Logika? Nie tym razem, ale ja już przez to tempo akcji spadam z krzesła.

 

"(...)I wiecie co? Ten popcorn, który był za słony, mocniej zapadł mi w pamięć niż ten film(...)"

 

Plan oczywiście nie wypala. Galactus zlatuje na Ziemię, bo najwyraźniej promień przyciągający mu się rozładował i dziecko musi podnieść z ziemi ręcyma. Wtedy rzecz niebywała! Dzięki płaczu dziecka, Sue otrzymuje międzygalaktyczną siłę matki i z siłą tysiąca Jedi wrzuca Galactusa do teleportu na drugi kraniec kosmosuReed łapie dziecko z rąk Galactusa w ostatniej milisekundzie. W międzyczasie matka umiera. Ale cóż to! Galactus jednak gramoli się spowrotem z portalu na ziemię. Nagle Silver Surferka nadlatuje z kosmosu ładując mu deską przez łeb, nokautując jego boskie lico. Ja już leże na podłodze, ale to nie wszystko... dziecko... dziecko wyrywa się z rąk ojca, przytula matkę, matka wstaje, wszyscy łapią się za ręce, oprócz mnie, bo ja leżę. Nagle w kinie słyszę płacz z rzędu za mną... kurtyna!

 

*Siła matki słyszącej płacz swojego dziecka pokona nawet największe i najwyższe zło!

 

Wszystko źle, wszystko nie tak

Aktorzy grali, jakby im kazano. Chemia między nimi była jak między kaktusem a drukarką. CGI? Scena z dzieckiem wyrywającym się w slow-mo, żeby uratować matkę, wyglądała jak klip z TikToka robiony w Paint 3D. Żarty wciskane na siłę, muzyka jak z generatora dźwięków no-copyright (już ja mam lepszy gust dobierając muzykę do swoich filmów na yt). Wszystko było żenujące. 

 

A po wszystkim… nadchodzi Doom

W scenie po napisach dostajemy Doktora Dooma - zamaskowanego typa patrzącego na małego Franklina (aaaa zapomniałem! dziecko ma imię, czy to ważne?). To ma nas przygotować na Avengers: Doomsday, który ma się pojawić w grudniu 2026. I szczerze? Po tym, co zobaczyłem, chyba wolę poprosić Aakena by obejrzał ten film i Wam o nim napisał, ja nie wiem czy wstane z tej podłogi do jego premiery.

 

Postaram się wstać do resetu MCU: Marvel Resetuje MCU: Koniec Ery, Początek Nowych Bohaterów

 

 

Podsumowując

Nie sądziłem, że aż tak się rozczaruję. Chciałem Pedro Pascala jako kozaka, Galactusa jak z legend, może jakąś fajną energię w drużynie. A dostałem niesmaczną papkę, dziwne decyzje fabularne i CGI, które wołało o pomstę do nieba. Ten film to Marvel w wersji „kasa się zgadza, fanów olewamy”.

 

I wiecie co? Ten popcorn, który był za słony, mocniej zapadł mi w pamięć niż ten film. No i jeszcze zwiasunt Avatara 3, wiadomix.

Ishamael

PUNKTY REDAKTORÓW:

ISHAMAEL głosuje na NIE!

AAKEN głosuje na B.O.

 

OCENA:

PLUSY:

+ Odpalił

MINUSY:

- Szkoda, że odpalił

Nie miałem wielkich oczekiwań. Serio. Po prostu chciałem zobaczyć Pedro Pascala jako Mr. Fantastic i może jakiegoś konkretnego Galactusa – takiego, co wzbudza respekt, a
Podczas letniej wyprzedaży na Steamie natknąłem się na dobrze znany tytuł sprzed lat - Lords of the Fallen, dostępny za symboliczne 5 zł w promocji.
Wiesz, co jest gorsze od tego, że jesteś "Wybrańcem"? Że wszyscy o tym wiedzą – oprócz ciebie. Tak właśnie czuje się Rand al’Thor na początku
arrow left
arrow right

PRZECZYTAJ INNE RECENZJE:

ODWIEDŹ NAS: