Reakcje fanów, choć naznaczone lekkim rozczarowaniem, są zaskakująco pełne zrozumienia. Na forach, takich jak r/DCU, widać wyraźny trend: "Lepiej późno i dobrze, niż w terminie i słabo".
Jak napisał jeden z użytkowników na platformie X (dawniej Twitter):
To sentyment, który dominuje: kredyt zaufania dla Gunna jest nadal bardzo wysoki. Fani pamiętają, co się stało, gdy DC próbowało wypuścić projekty na siłę, co często kończyło się artystyczną i kasową klęską. Ta nowa ostrożność, choć frustrująca w oczekiwaniu, jest jednocześnie uspokajająca.
Opóźnienie "Lanterns" rzuca cień na harmonogram DCU, ale jednocześnie daje Jamesowi Gunnowi i jego zespołowi coś bezcennego - czas. Czas na szlifowanie scenariuszy, dopracowanie efektów specjalnych, które w przypadku tak wizualnie bogatego tematu jak Korpus Zielonej Latarni są absolutnie kluczowe. Przypomnijmy, że postać Zielonej Latarni była jedną z najbardziej problematycznych w poprzednich próbach ekranizacji DC (Ryanie Reynoldsie - patrzę na ciebie!), a Gunn celuje w wprowadzenie ich do panteonu DCU z nową, poważną energią.
Czekacie na Latarnie i na nową wizję DCU? Czy opóźnienia to znak, że Gunn faktycznie stawia jakość nad pośpiech, czy może jest to sygnał, że budowa nowego uniwersum napotyka większe problemy, niż zakładano? Dajcie znać w komentarzach!
(Dalsza część artykułu pod ilustracją)
KLIKNIJ OBRAZ 👆
Sci-Fi News / Seriale
Wielkie uniwersa komiksowe to dzisiaj machiny napędzane oczekiwaniami, a fani liczą każdą zapowiedź i skrupulatnie odliczają czas do premier. Niestety, dla entuzjastów odświeżonego DC Universe pod sterami Jamesa Gunna nadeszła wiadomość, która z pewnością ostudziła zapał - na serial "Lanterns" poczekamy dłużej, niż się spodziewaliśmy. Choć opóźnienia w Hollywood to niemal chleb powszedni, w przypadku tak kluczowego projektu, który ma zdefiniować cały kosmiczny zakątek DCU, jest to moment gorzkiego zamyślenia.
"Lanterns" to nie jest kolejna, poboczna historia. Ten serial ma być, dosłownie i w przenośni, latarnią morską dla przyszłego uniwersum DC. Ma skupić się na dwójce kultowych Zielonych Latarni - Hal Jordanie i Johnie Stewarcie - prowadzących śledztwo w sercu Ziemi, które ma mieć konsekwencje dla całego kosmosu. Taki scenariusz od początku budził ogromne emocje i nadzieje na poważny, detektywistyczny thriller sci-fi z kosmicznym rozmachem, w przeciwieństwie do lekkiego tonu, który często towarzyszył poprzednim próbom. Niestety, na razie musimy się uzbroić w cierpliwość. Opóźnienie to zaledwie wierzchołek góry lodowej, a na horyzoncie pojawiają się również znaki zapytania przy innych, kluczowych produkcjach DCU.
James Gunn, współzarządzający DC Studios, konsekwentnie buduje nowe DCU od podstaw, odcinając się od nieudanych prób przeszłości. Jak sam stwierdził, nie ma mowy o pośpiechu, jeśli ma to odbić się na jakości. To jest oczywiście podejście godne pochwały. Jednak za kulisami szeptano o ambitnych planach, które teraz wydają się nieco oddalać. Spekulacje na Reddicie i X, zwłaszcza w wątkach poświęconych DCU, natychmiast ruszyły z kopyta. Czy jest to efekt konieczności dopracowania scenariuszy, czy może rezultat szerszych problemów produkcyjnych? Niewykluczone, że Gunn i Peter Safran po prostu przesunęli priorytety, upewniając się, że seriale i filmy są idealnie zsynchronizowane. Wszak cała „Chapter One: Gods and Monsters” ma tworzyć spójną całość.
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆