(Ocena końcowa gry pod rekomedatorem)
A jednak - mimo tych wad - "Vermintide 2" robi robotę. To brutalny, głośny, soczysty tytuł, który wciąga, nawet jeśli nie powinien. Jest jak ten rodzaj filmu akcji, którego nie oglądasz dla fabuły, tylko dla widowiska. Trochę shooter, trochę hack’n’slash, a wszystko osadzone w jednym z najbardziej mrocznych światów fantasy. Gdy już zaczniesz ciąć, strzelać i torować sobie drogę przez wrzeszczące hordy, świat znika. Słabości gry zauważysz dopiero po wielu godzinach - ale zanim do tego dojdzie, zdążysz się świetnie bawić.
To była moja pierwsza poważna przygoda z tego typu kooperacyjnym rzeźnikiem - i szczerze? Zaskakująco dobra. Nie taktyczna, nie spokojna, nie erpegowa… ale za to diabelnie satysfakcjonująca.
Każda misja to niby pretekst, historia o ratowaniu więźniów, niszczeniu siedlisk Skavenów czy odpieraniu chaosu - ale szczerze mówiąc, to głównie tło do tego, co najważniejsze: czystej walki. I tutaj gra błyszczy. Zwłaszcza gdy gra się kimś, kto naprawdę „leży pod ręką”. Dla mnie była to elfia łuczniczka. Niewiele gier daje tak brudną, surową satysfakcję z łucznictwa. Chowanie się w krzakach, wystrzeliwanie strzały z daleka i patrzenie, jak przebija ona czaszkę Skavena zanim ten zdąży nawet pomyśleć o agresji - to było tak dobre, że momentami zapominałem o głównych celach misji, ku frustracji mojej biegnącej gdzieś z przodu drużyny.
A właśnie - drużyna. Bo największym problemem "Vermintide 2", i mówię to pół żartem, pół serio, są… inni gracze. Twórcy poukrywali w mapach znajdźki, skrzynki, przedmioty dające dodatkowy doświadczenie - ale jak tu coś eksplorować, skoro randomowy ziomek już pobiegł 2 kilometry dalej i odpalił bossa mapy? To nie jest wina gry, ale współpraca z nieznajomymi potrafi czasem zabić część frajdy.
Oczywiście są też rzeczy, które nie wynikają z graczy, a po prostu z konstrukcji gry. Powtarzalność jest nieunikniona. Pierwsze wejścia na nowe mapy są epickie: klimat, skala, chaos - wszystko zachwyca. Ale przy trzecim podejściu z rzędu, a tym bardziej przy dwudziestym dziewiątym ogółem, człowiek zaczyna widzieć powtarzalność ukrytą pod tą efektowną fasadą. Hordy często spawnują się w tych samych miejscach, a jeśli już znajdziesz ich punkt wyjścia, możesz po prostu stanąć i spamować lewy przycisk myszy, zanim zdążą cię otoczyć. Do tego dochodzi mała różnorodność wrogów - jasne, są miniony, specjalni i bossowie, ale ich wachlarz jest skromny. Po kilku godzinach wiesz, czego się spodziewać.
System ekwipunku również jest przyjemny, ale prosty jak budowa cepa. Fajnie, że jest - pozwala kombinować z buffami, ulepszać bronie i sprawdzać, co działa lepiej - ale brakuje mu głębszej warstwy. No i ten fakt, że postać na pierwszym poziomie może mieć wizualnie dokładnie tę samą broń co postać na trzydziestym… To trochę odbiera poczucie progresu.
(Dalsza część recenzji pod ilustracją)
KLIKNIJ OBRAZ 👆
STUDIO: Fatshark
Szczerze? Gdyby ktoś wcześniej powiedział, że zacznę spędzać długie godziny w grze tak szybkiej, chaotycznej i brutalnej jak "Warhammer: Vermintide 2", parsknąłbym śmiechem. Ja - fan taktycznych RPG-ów, powolnych podróży, budowania klimatu i decyzji podejmowanych z rozwagą. "Vermintide" nie ma nic z tych rzeczy. A jednak… a jednak wciągnęło mnie, i to na tyle, że trudno było się oderwać. I to jest chyba największy paradoks tej gry.
"Vermintide 2", wydany w 2018 roku przez Fatshark, zabiera nas do mrocznego, brudnego i ponurego świata Warhammera. Ja z tym uniwersum miałem wcześniej kontakt bardziej przelotny niż poważny - jakieś artykuły, krótkie ciekawostki, fragmenty opowieści, które zawsze podsycały moją ciekawość, ale nigdy nie zaprowadziły mnie na dłużej. Aż do momentu, gdy twórcy wrzucili "Vermintide 2" za darmo z okazji jubileuszu (oczywiście, że Was informowałem!). No i przepadłem. Odpaliłem z czystej ciekawości - i tak narodziła się moja przygoda z jednym z najbardziej nieoczekiwanych faworytów ostatnich miesięcy.
Gra wrzuca nas w buty jednego z pięciu bohaterów i nie daje chwili na zastanowienie. Tutaj nie ma cichego planowania jak w klasycznych erpegach. Tu nie ma czasu na długie dyskusje z towarzyszami, na taktyczne ustawianie formacji, na spokojne rozpoznanie terenu. "Vermintide 2" to czysta adrenalina: czterech graczy i hordy, SETKI przeciwników, które spadają na nas jak fala żywej, wrzeszczącej masy mięsa i futra. I to właśnie ta brutalna, soczysta rzeź - młócenie, siekanie, palenie i strzelanie - sprawia, że człowiek wpada w jakiś pierwotny rytm, od którego trudno się oderwać.
Szybka, brutalna i intensywna. Walki z hordami przeciwników dają masę adrenaliny, choć czasami powtarzalność map i schematów spawnów może lekko zmniejszać satysfakcję.
Każdy z pięciu bohaterów ma własne umiejętności i drzewka rozwoju. Wybór łuczniczki czy wojownika daje różne doświadczenia, ale liczba klas i wariantów jest ograniczona, więc w dłuższej perspektywie widać pewną powtarzalność.
Mroczny, brudny świat Warhammera został dobrze odwzorowany. Efekty dźwiękowe bitew i reakcje przeciwników dodają emocji.
Atmosfera i klimat są mocną stroną gry. Mroczne miasta, kanały i lasy pełne Skavenów potrafią wciągnąć, choć fabuła pełni raczej funkcję tła do walk.
Kooperacyjny hack and slash to sprawdzony koncept, ale połączenie FPP z hordami przeciwników wciąż daje ciekawą i wciągającą mieszankę.
Intuicyjne i płynne, zarówno w walce wręcz, jak i przy użyciu broni dystansowych. Mechaniki ekwipunku i rozwoju postaci są proste, co może ograniczać głębię strategiczną.
Pomimo powtarzalności i nie zawsze idealnej współpracy z innymi graczami, adrenalina i satysfakcja z walki sprawiają, że trudno oderwać się od gry.
Mocna kooperacyjna zabawa, chaos bitewny i loot sprawiają, że "Vermintide 2" jest solidnym tytułem, choć nie pozbawionym wad.
Pierwsze doświadczenie z tym gatunkiem było zaskakująco przyjemne. Gra nie jest taktyczna ani spokojna, ale daje diabelską satysfakcję i adrenalinkę, której długo się nie zapomina.
"Vermintide 2" to intensywna, krwista i satysfakcjonująca kooperacja, która wciąga na wiele godzin. Pomimo drobnych wad, adrenalina i chaos bitewny sprawiają, że trudno oderwać się od gry.
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆
KLIKNIJ OBRAZ 👆