Avatar: To Samo, A Jednak Działa! Seria Camerona Warta Już 6 Miliardów Dolarów

Avatar: 6 Miliardów z „Odgrzewanego Kotleta”. Jak Cameron Znów To Zrobił?

James Cameron po raz kolejny udowodnił, że Pandory nie wolno lekceważyć, a sceptycyzm wobec jego wizji zazwyczaj kończy się przy kasach biletowych. Choć „Avatar: Ogień i Popiół” dopiero co zadebiutował, zdążył już wywołać potężne trzęsienie ziemi w box office i podzielić fanów na dwa obozy. Dziesięć dni po premierze wiemy jedno: świat science fiction ma nowego-starego króla, który właśnie zapisał się w księdze rekordów jako twórca pierwszej trylogii wartej 6 miliardów dolarów.

Miliardy Skąpane w Popiele

Gdy w miniony weekend opadł kurz po świątecznych seansach, analitycy z Disney i 20th Century Studios mogli odetchnąć z ulgą. „Avatar: Ogień i Popiół” (Avatar: Fire and Ash) w ciągu zaledwie 10 dni od premiery (premiera 19 grudnia 2025) zarobił na całym świecie astronomiczne 760 milionów dolarów. Co jednak najbardziej imponujące, drugi weekend przyniósł spadek frekwencji o zaledwie 28%, co w świecie współczesnych blockbusterów jest wynikiem niemal niespotykanym. Dzięki temu cała franczyza przekroczyła barierę 6 miliardów dolarów przychodu, stając się najbardziej dochodową trylogią w historii kina. James Cameron znów pokazał, że jego filmy nie „otwierają się” tylko w jeden weekend - one „trwają” w kinach przez miesiące, wysysając portfele widzów spragnionych wielkiego formatu.

Ludzie Popiołu Zmieniają Reguły Gry

Trzecia odsłona sagi zabiera nas tam, gdzie wcześniej nie zaglądaliśmy. Poznajemy klan Varang, znany jako Lud Popiołu - agresywną, wulkaniczną nację, która rzuca zupełnie nowe światło na ekosystem Pandory. To nie są już tylko „szlachetni dzicy” żyjący w harmonii z naturą; to Na’vi, którzy poznali ból, gniew i destrukcyjną siłę ognia i... narkotyki. Film ucieka od czarno-białego podziału na „dobrą naturę” i „złą technologię”, wprowadzając odcienie szarości (dosłownie i w przenośni, biorąc pod uwagę popielatą skórę nowych bohaterów). To mroczniejsza, bardziej duszna opowieść, która zamiast kojących błękitów oceanu, serwuje nam surowość bazaltowych skał i żar lawy. Więcej możecie przeczytać w naszej recenzji na portalu, ostrzegam... nie podobało się!

**Między Zachwytem a „Wizualną Stagnacją”**

Mimo rekordowych wpływów, w sieci huczy od dyskusji. Na Reddicie i portalach takich jak IGN czy Polygon, fani spierają się o to, czy Cameron nie zapętlił się we własnej doskonałości. Podczas gdy jedni wychwalają nowe techniki renderingu ognia i dymu jako „szczyt możliwości współczesnego CGI”, inni wytykają filmowi pewne znużenie materiałem. Jeden z użytkowników Reddita (r/movies) podsumował to krótko:

„Widziałem Avatara 3 i wyszedłem rozczarowany.

Pod względem wizualnym to wciąż arcydzieło,

ale fabularnie czułem pewną stagnację.

James musi zaproponować coś drastycznie innego w czwórce,

bo sama technologia przestaje wystarczać”.

Z drugiej strony, krytycy zauważają, że „Ogień i Popiół” to przede wszystkim pomost do wielkiego finału, który ma na celu pogłębienie mitologii świata przed nadchodzącym starciem w „Avatarze 4”.

Disney Otwiera Szampana Na Koniec Roku

Sukces trzeciego „Avatara” to nie tylko triumf Camerona, ale i potężny zastrzyk energii dla całej branży. Dzięki Pandorze, a także sukcesom „Zootopii 2” (recenzja tutaj) i aktorskiego „Lilo & Stitch”, Disney został pierwszym studiem od 2019 roku, które przekroczyło 6 miliardów dolarów rocznego przychodu globalnego. To sygnał dla całego Hollywood, że kino spektaklu wciąż żyje i ma się świetnie, o ile stoi za nim nazwisko gwarantujące jakość, której nie da się odtworzyć na ekranie smartfona. Pandora po raz kolejny stała się bezpieczną przystanią dla widzów, nawet jeśli tym razem zamiast rajskich plaż zaoferowała nam piekielne krajobrazy.

A jak Wasze wrażenia po seansie? Czy Lud Popiołu faktycznie wniósł do serii świeżość, której brakowało w „Istocie Wody”, czy może czujecie już lekkie zmęczenie niebieskimi (i szarymi) gigantami?